Letnie polowania na lisy a etyczne wątpliwości

   Co się stało z łowiectwem a właściwie z etyką łowiecką. Wiem, że zaliczam się już do seniorów i być może to jest główny powód, że nie rozumiem podejścia niektórych młodszych osób do łowiectwa. Od zawsze wpajano mi zasady etyki i chociaż nie ze wszystkimi się zgadzałem to niektóre z nich były dla mnie tak ważne, że nawet przez myśl mi nie przeszło ich naruszanie. Zasady etyki, które mam na myśli to nie wyłącznie te spisane w „Zbiorze zasad etyki i tradycji łowieckich„ ale przede wszystkim te dzięki którym czułem, że poluję nie naruszając niepotrzebnie równowagi w przyrodzie. Ten temat jest szeroki jak rzeka, ale żeby wyłuszczyć sedno sprawy, skupię się wyłącznie na polowaniu na lisy.

   Od zawsze od kiedy zacząłem polować, a było to ponad 40 lat temu myśliwi dbali o stan zwierzyny drobnej m. in. poprzez redukcję stanu drapieżników. Tak było, jest i zapewne będzie, ale dla mnie nie do zaakceptowania jest to w jaki sposób odbywa się to obecnie. Być może niektórym trudno będzie zrozumieć mój punkt widzenia i rozumowania, dlatego postaram się go przedstawić w maksymalnie uproszczony sposób, bez zbędnych emocji czy rozwijania tematów pobocznych.

   Otóż w początkach mojego kontaktu z łowiectwem wpajano mi zasadę, że samica i młode w okresie wykotów/miotów/narodzin to świętość i nie do pomyślenia było polowanie na te zwierzęta w okresie rozrodu i początkowym okresie wychowu młodych. Dotyczyło to wszystkich bez wyjątku gatunków łownych w tym także „wroga” zwierzyny drobnej jakim jest lis.

   To była bardzo ważna zasada etyki łowieckiej – niekoniecznie tej pisanej – która utkwiła mi w pamięci i tak ją postrzegam do dnia dzisiejszego mimo zachodzących zmian prawnych jak i obyczajowych. Niestety dla mnie są to zmiany, które nie powinny mieć miejsca, ale sam nie jestem w stanie temu zapobiec. Jedyne co mogę zrobić to napisać o tym z nadzieją, że chociaż jeden myśliwy zastanowi się nad tekstem i przemyśli swoje postępowanie.

   W wywodzie na powyższy temat można być napisać tomy argumentacji. Chciałbym jednak w maksymalny sposób uprościć mój punkt widzenia i poprzeć swoje myślenie całkiem prostymi argumentami czyli matematyką i pieniądzem. Oczywiście to nie są jedyne ani najważniejsze argumenty, ale niech i one przemówią do rozsądku młodszych myśliwych.

   Na mój tekst wpływ mają ostatnie wpisy i zdjęcia jakie widzę w mediach społecznościowych. Coraz więcej myśliwych pokazuje swoje osiągnięcia po polowaniu na lisy i właściwie wszyscy oni argumentują to tak samo, potrzebą ochrony zwierzyny drobnej.

   Jestem myśliwym i doskonale wiem, co to jest ochrona zwierzyny drobnej ale wiem także co to jest samica i młode bez względu na gatunek, dlatego nie rozumiem dlaczego w okresie wiosenno-letnim poluje się na lisy w taki sposób jak teraz.

   Pamiętam, kiedy nie tak dawno wprowadzono całoroczny odstrzał dzików z powodu ASF. Pojedyncze głosy myśliwych sugerowały, że etyka nie pozwala im na strzelanie wszystkich dzików, które są w zasięgu strzału. Ten ważny argument utonął w morzu „wyższych wartości” i po krótkim czasie część myśliwych zapomniała o tym, że w ogóle takie normy etyczne kiedykolwiek istniały.

   Ale wróćmy do lisów. Otóż dawniej okresy polowań uwzględniały konieczność wychowu młodych a i tak myśliwi wstrzymywali się z odstrzałem do późnej jesieni a nawet do zimy. Powód był prosty, wartość finansowa lisiego futra. Proszę tego nie odczytywać jako chęci zysku, gdyż zaznaczyłem wcześniej, że w moich rozważaniach ograniczę się do najprostszych argumentów matematyczno-finansowych. Dawniej myśliwy wiedział, że z upolowanej płowej czy ptactwa jest mięso a z lisa futro. Jasna i prosta reguła i nie ma co się oszukiwać, ale polujemy po to, aby na końcu właściwie upolowaną zwierzynę spożytkować/wykorzystać.

   Dzisiaj jak widzę z postów i publikacji w internecie spora część myśliwych korzysta z prawnych możliwości polowania bez względu na wszystko. Wolno polować, to poluję. Trudno podważyć ten argument ale nie ma on praktycznie nic wspólnego z dawniej rozumianą etyką łowiecką. Dzisiaj opóźnia się początek sezonu polowania na ptactwo wodne (bo młode jeszcze nie wyrośnięte) a jednocześnie skraca się maksymalnie okres ochronny na lisy (bo potrzeba ochrony zwierzyny drobnej).

   Dla kogoś, kto zaczyna polować lub ma niewielki staż te argumenty mogą sugerować, że wszystko jest w porządku. Dla kogoś takiego jak ja, ze sporym bagażem doświadczeń łowieckich, budzi to niesmak. Raz ktoś uznaje, że kaczki nie dojrzewają zbyt szybko i nie można zaczynać sezonu polowań w sierpniu a jednocześnie uznaje się, że niedoliski w przyspieszonym tempie nabierają doświadczenia, dojrzewają i już po 1 VI mogą egzystować samodzielnie (dopuszcza się odstrzał liszki) – nie licząc obwodów gdzie na lisy wolno polować cały rok.

   Dziwna polityka decydentów nie powinna przesłaniać etyki a myśliwy nie powinien zamieniać się w strzelca. Niestety są i tacy, którzy strzelają tylko dlatego, że wolno, bez oglądania się na etykę i faktyczny rozwój młodych zwierząt. Nie liczą się też z tym, co się stanie z niedoliskami po odstrzeleniu liszki. To przykre ale prawdziwe i żadne szumne hasła ochrony zwierzyny drobnej nie usprawiedliwiają tego faktu. Tym bardziej, że upolowane w okresie wiosenno-letnim lisy nadają się jedynie do utylizacji. Usprawiedliwione mogłoby być polowanie w pewnym sensie „sanitarne” lisów parchatych lub o wyraźnie widocznej chorobie. Polowania redukcyjne, zmniejszające populację powinny się odbywać jedynie jesienią i zimą.

   Polując na lisy zimą redukujemy ich populację przez co chronimy zwierzynę a drobną a dodatkowo mamy futerko, które będzie wykorzystane do różnych celów, głównie do uszycia odzieży i dodatków. To są argumenty usprawiedliwiające polowanie na lisy – redukcja populacji, ochrona zwierzyny drobnej, wykorzystanie futra.

   Polowanie takie niestety wymaga od myśliwego większego trudu, gdyż często polujemy na mrozie, w trudnych warunkach zimowych. Fakt, że obecnie działania pseudoekologów spowodowały, że futra naturalne nie cieszą się powodzeniem, a ludzie pod wpływem nieprawdziwej informacji ubierają się w odzież z tworzyw sztucznych, która po wyrzuceniu rozkłada się dziesiątki i setki lat.

   Zostawmy jednak rozważania pseudonaukowe pseudoekologów na boku. Myśliwy powinien być świadomy, że futra naturalne nie szkodzą środowisku i powinniśmy powrócić do szerszego ich wykorzystania. A to wymaga od nas polowania w okresie kiedy futro jest najlepsze, czyli w okresie zimowym. Futra ze zwierząt upolowanych w tym czasie mają także konkretną wartość finansową. Wprawdzie obecnie niewielką ale mimo wszystko są coś warte w przeciwieństwie do futer letnich, które nie nadają się do praktycznego wykorzystania w szyciu odzieży. Być może koniunktura się zmieni i wróci moda na naturę a za nią wzrośnie wartość futer. Szyjąc lisiurkę z upolowanego lisa nie wydajemy pieniędzy na kupno czapki z tworzywa sztucznego. To również nasz zysk finansowy i ogromny komfort ekologicznego użytkowania.

   Drugi argument konieczności polowania na lisy w zimie to czysta matematyka. Zakładając, że w roku gospodarczym mamy do odstrzału X lisów to jedynie odstrzał zimowy przed wiosennymi miotami/narodzinami powoduje zahamowanie wzrostu ich populacji. Każda odstrzelona w zimie liszka to kilka niedolisków na wiosnę mniej, bez zbędnych etycznych dylematów. Dlatego właśnie trud zimowych polowań przynosi konkretne korzyści dla zwierzyny drobnej. Odstrzelonych zimą 10 lisów to matematycznie nie to samo co identyczny pokot latem już po narodzinach i zwiększeniu się populacji lisów. Ponadto zrozumieć trzeba, że w okresie wiosenno letnim łupem lisów pada dużo większa różnorodność gatunkowa zwierzyny w tym zdecydowanie dużo więcej myszy i nornic. O diecie lisa decyduje dostępność żeru. W lato kiedy pola pełne są gryzoni, stanowią one główny żer lisów. Zimą sytuacja się zmienia. Gryzonie znikają pod ziemią, pod śniegiem a łatwiejszym żerem staje się osłabiona trudnymi warunkami zwierzyna drobna. Latem lis nie pogardzi żadną zdobyczą, ale skoro ma pod dostatkiem gryzoni, to nie skłania się do nadmiernego wysiłku przy polowaniu na zwierzynę drobną. Z kolei tuż po żniwach doskonałe wyniki dają polowania przy stogach. Dlaczego? Co robią lisy w stogach i dlaczego dobre rezultaty daje polowanie przy myszarniach? Nie ma w nich kuropatw ani zajęcy, za to pod dostatkiem jest myszy. Zimą sytuacja się diametralnie zmienia i niedostępność gryzoni zmusza lisy do polowania na inne gatunki. Sytuacja ta sprzyja myśliwym ponieważ o wiele łatwiej mogą polować na te drapieżniki z wabikiem lub przy nęcisku. Wszystko to powinno skłonić myśliwego do zastanowienia się, czy letnie polowania od 1 VI są tak niezwykle potrzebne i skuteczne. Może jednak lepiej wstrzymać się do jesieni i zimy a wówczas poświęcić więcej czasu na lisie łowy?

   Podsumowując, trud zimowych polowań przynosi same korzyści w postaci pełnowartościowych futer i faktycznej redukcji ilości drapieżników zanim wydadzą na świat kolejne niedoliski. Polowanie już w czerwcu niestety budzi moralne i etyczne wątpliwości.

   Może ten trochę przydługi wywód spowoduje u niektórych osób refleksję, że aby osiągnąć zamierzone cele, lepiej kierować się rozumem a nie tylko strzelaniem bez celu – bo przecież wolno!

Darz Bór podczas łowów na drapieżniki – Piotr Gawin

 

 

error: Treść jest chroniona !